150 g masła
1 i 4/5 szklanki mąki
1 łyżka śmietany
3/4 szklanki i 2 łyżki cukru
1 i 3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
aromat waniliowy
3 jajka
7 jabłek
1 łyżeczka cynamonu
2 płaskie łyżki mąki ziemniaczanej
1 cukier waniliowy
Zagnieść ciasto z margaryny, mąki, śmietany, proszku do pieczenia, aromatu waniliowego, 3 żółtek i 2 łyżek cukru. Po ugnieceniu, ciasto należy podzielić na dwie części: jedną wyłożyć blaszkę razem z bokami, a drugą do zamrażalnika.
Spód do szarlotki ponakłuwać widelcem i zapiec do złotego koloru w temperaturze 150 stopni.
Białka porządnie ubić, dodać 3/4 szklanki cukru, mąkę ziemniaczaną, cynamon i cukier waniliowy, dokładnie połączyć i na końcu dodać starte jabłka. Masę wyłożyć na upieczony wcześniej, na wierzch zetrzeć na tarce drugą część zamrożonego ciasta.
Piec w temperaturze 180 stopni 30 - 40 minut.
Szarlotka jest dosyć nietypowa, bo jabłka są pomieszane z białkami, ale efekt jest całkiem smaczny :) Mnie nie całkiem smakowała, o czym poinformowałam mojego brata zanim wziął pierwszy kawałek do buzi. Jego reakcja była dość nietypowa: najpierw ze skrzywioną miną przełknął pierwszy kawałek jakby to było coś, co trzeba jak najszybciej połknąć, żeby jak najkrócej było czuć smak. Kolejną jego reakcją było bardzo dziwne spojrzenie na mnie i stwierdzenie: "mogą odkroić sobie cały pasek?". Po niedzielnej wizycie mojej rodziny pojedyncze kawałki szarlotki, które zostały po deserze, zniknęły razem z nimi... Chyba jednak szarlotka się udała ;) Z opowieści: spód był bardzo kruchy, jabłka przyjemnie miękkie i chrupiąca kruszonka...